aaa4
PostWysłany: Śro 10:57, 24 Paź 2018    Temat postu: xz

Rosa podniosla sie i bez mrugniecia okiem strzelila mu z odleglosci pieciu stop w czolo. Natalie przestala sie dziwic wlasnej obojetnosci i braku empatii. Swiat laboratoriow Whitestone byl swiatem wielkich pieniedzy, przemocy i smierci. Zostala do niego wciagnieta nie z wlasnej woli, a teraz musiala sie przystosowac.

Zaniepokojone, gdzie podzial sie Luis i czy nie jest ranny, wrocily do szpitala i skrecily w korytarz konczacy sie gabinetem doktora Cho. Natalie zatrzymala sie przed zamknietymi drzwiami do gabinetu Santoro i nacisnela klamke. Ku jej zdumieniu drzwi okazaly sie otwarte. Kiedy zrobila krok do wewnatrz, drzwi zatrzasnely sie gwaltownie, a z tylu wysunela sie nad jej ramieniem potezna reka Barbosy, ktora zacisnela sie na jej gardle. Byl wyzszy od niej niemal o glowe i mial sterczacy, twardy jak kamien brzuch, ktory wpieral sie w jej plecy. Wlosy na przedramieniu drapaly skore jej podbrodka jak papier scierny.

-Rzuc to! - syknal. - Rzuc bron!

Dlawiac sie od ucisku tchawicy i krtani, wykonala rozkaz. Barbosa powoli otworzyl drzwi, po czym trzymajac ja przed soba jak tarcze, wyszedl na korytarz i krzyknal:

-Rzuc bron, Rosa! Rzuc natychmiast, bo zlamie jej kark i ciebie tez zabije... Wiesz, ze moge to zrobic i zrobie. W porzadku. Teraz kladz sie na podloge! Twarza w dol! Predko!

Rosa z zebami obnazonymi jak tygrys powoli wypelnila rozkaz. Gdy tylko polozyla sie na brzuchu, zewnetrzne drzwi szpitala otworzyly sie gwaltownie i na korytarz wpadl Luis. Byl potargany, ranny przynajmniej w dwoch miejscach - w lewy bark i w piers z prawej strony - twarz i nogawki spodni mial usmarowane krwia, prawdopodobnie nie tylko swoja. Prawa reka,



sciskajaca rekojesc pistoletu, zwisala mu bezwladnie przy boku. Natalie wyczula, ze Barbosa sie usmiechnal.

-No i co, zdrajco - powiedzial, nie
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
   

Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group